W poniższym tekście przedstawiam trzeci rozdział historii niezwykłej gry planszowej Space Hulk. Pierwszą część można przeczytać tutaj, natomiast drugą w tym miejscu. Historia drugiej edycji gry zakończyła się w drugiej połowie lat 90tych ubiegłego stulecia, ostatni artykuł na łamach magazynu Citadel Journal był w roku 2000. Potem przez długie lata wydawca gry nie wykazywał Space Hulkiem najmniejszego zainteresowania, sytuacja zmieniła się dopiero w roku 2009, ale to tym za chwilę, bowiem w ramach uzupełnienia poprzednich części tego cyklu muszę wtrącić jedną uwagę.
Materiały oficjalne i nie tylko
Jak wiadomo już z poprzednich części, oprócz tego co zawierały podstawowe zestawy poszczególnych edycji Space Hulka oraz oficjalnie wydane dodatki, fani gry mają także do dyspozycji całą masę innych, dodatkowych materiałów z różnych źródeł. Dzięki temu zarówno kolekcja nowych reguł, dodatkowych jednostek jak i repertuar dostępnych, nowych scenariuszy są naprawdę obszerne. Obok materiałów oficjalnych istnieje masa publikacji fanowskich (jak to zwykle w takich sytuacjach bywa: ich poziom jest bardzo zróżnicowany). Pisząc o historii Space Hulka nie zamierzam wspominać o fanowskich stronach, czy krążących po sieci podręcznikach. Nigdy takich publikacji przesadnie wnikliwie nie śledziłem, a nawet gdybym to robił, pewnie i tak nie zdołałbym w tym tekście nawiązać do wszystkich. Dla porządku więc skupiłem się na wszystkich wydanych do tej pory edycjach gry i dodatkach do nich, oraz wszystkich artykułach w pismach wydawanych przez Games Workshop. W tym miejscu jednak chcę zaznaczyć (by nikt nie poczuł się wprowadzony w błąd), że nie wszystkie z tych materiałów należy uważać za oficjalne. O ile to, co znajdziemy w archiwalnych numerach White Dwarfa śmiało można traktować jako małe, oficjalne rozszerzenia gry, o tyle sprawa jest trochę zamotana w przypadku publikacji na łamach Citadel Journal. W starszych numerach tego magazynu znajdujemy artykuły ludzi z GW, niczym się specjalnie nie różniące od tych z White Dwarfa, publikowane przez wydawcę, a więc oficjalne. Za to wiele artykułów (nie tylko dotyczących Space Hulka) w późniejszych wydaniach Citadel Journal to już radosna twórczość, nadesłana przez fanów. Często widnieją one w rubryce „zasad domowych” z wyraźną klauzulą, że to materiał „100% unofficial” (przykładowo tak właśnie należy traktować reguły dla Gwardii Imperialnej w Space Hulku) Z kolei czytając artykuł „Talons of Death” w 36. numerze CJ z 2000 roku, nie mamy wątpliwości że to także tekst nadesłany przez fana, ale znalazł się on w rubryce „Scenarios”, a nie „House Rules”, a co za tym idzie – formalnie wydawca tego tekstu nie wskazał jako nieoficjalny materiał. Jak potraktują go czytelnicy? Prawdopodobnie będą podzieleni.
2009 – trzecia edycja
Wielki powrót Space Hulka nastąpił jesienią 2009 roku. Nowe wydanie było oszałamiające, bijące na głowę nie tylko wcześniejsze edycje, ale także współczesne produkcje tego typu z oferty innych wydawców. Pudełko z trzecią edycją zawierało więcej figurek niż poprzedniczki: Terminatorów znalazło się tutaj dwunastu i każdy z tych modeli był inny. Genokradów z kolei były dwadzieścia dwie sztuki, tutaj niektóre wzory powtarzały się, ale i tak zróżnicowanie było ogromne. Dodatkowo zestaw uzupełniał efektowny model Brood Lorda (taki przerośnięty Genokrad) oraz kilka dodatkowych plastikowych znaczników do użycia w misjach (model siedzącego na tronie, martwego Terminatora, kielich – artefakt oraz malutki model robota C.A.T., który we wcześniejszych edycjach reprezentowany był przez tekturowy żeton). Figurki były absolutnie oszałamiające, liczbą detali przebijały ówczesne odpowiedniki z Warhammera 40k (dzisiaj już nie przebijają ale prezentują porównywalny poziom). Z tego względu 3. edycja była także rozchwytywana przez grających w bitewniaka, bowiem ani Genokradów, ani Terminatorów w takich wzorach nie można było nabyć w innym zestawie.
Nie tylko figurki świadczyły o znakomitej jakości wydania nowej edycji Space Hulka. Gra zyskała zupełnie nową, bardziej mroczną szatę graficzną, zaś moduły planszy, drzwi i resztę znaczników wykonano z o wiele grubszej, lakierowanej tektury niż te, które zwykło się w grach planszowych stosować. Elementy planszy, oprócz świetnych nadruków zyskały dodatkowe tłoczenia, co dawało bardzo fajny, cieszący oko efekt. Wydawca podszedł do tematu bezkompromisowo: Space Hulk miał powrócić w formie powalającej na łopatki, godnej oczekiwanego od dekady klasyka. I udało się.
Starzy fani gry dobrze pamiętali z drugiej edycji niezbyt udane eksperymenty na zasadach, więc niezależnie od pięknego wydania, nie brakowało obaw o to, co znajdziemy wewnątrz instrukcji. Tutaj okazało się że jest całkiem nieźle. Trzecia edycja z założenia w jednym pudełku miała zawierać wszystko to, co w Space Hulku się najbardziej udało przez ostatnie dwie dekady i odrzucać pomysły, które z perspektywy czasu były mniej trafione. Tym sposobem poszły do kosza praktycznie wszystkie zmiany z drugiej edycji (z wyjątkiem drobnych modyfikacji dotyczących np reguł pola widzenia). Oprócz tego w podstawowym zestawie od razu dostaliśmy wiele elementów z pierwszoedycyjnego dodatku Deathwing (Kronikarz i reguły psioniki, różne rodzaje broni u Terminatorów), ale już w najmniejszym stopniu nie posiłkowano się rozszerzeniem Genestealer (w opinii wielu fanów mniej udanym). Elementów zupełnie nowych zawarto w regułach bardzo niewiele: do zestawu dodano klepsydrę (wcześniej ograniczony czas na wykonanie swojej tury mierzyło się stoperem), pojawiła się także akcja warty (Guard), będąca uzupełnieniem Overwatcha dla Terminatorów chcących lepiej sobie w turze przeciwnika radzić w walce wręcz. Oprócz tego, do niektórych misji wprowadzono wspomnianego już Brood Lorda, celem uatrakcyjnienia jednolitej masy Genokradów o „większego bossa”. Było też wiele drobniejszych różnic i modyfikacji, z których tak naprawdę nie wszystkie okazały się trafione. Poczyniono wiele kroków ku temu, by rozgrywanie klasycznych scenariuszy było łatwiejsze dla Terminatorów i niestety miejscami stało się za łatwe (chociażby wpuszczenie potężnego Kronikarza do misji, w których pierwotnie go nie było).
Skoro już o scenariuszach wspomniałem, Mission Book prezentował się całkiem nieźle, bowiem zawierał misji aż dwanaście. Posiadacze wcześniejszych edycji mogli być jednak trochę rozczarowani, bowiem nie było tu ani jednego nowego scenariusza (sześć z klasycznej kampanii, reszta znana z innych publikacji sprzed lat). Zmiany w scenariuszach na ogół były dość kosmetyczne, ale z racji tego, że podstawowy zestaw zawierał Terminatorów ze zróżnicowanym wyposażeniem, taktyczna strona niejednej misji zmieniła się dość istotnie.
Premiera trzeciej edycji była bardzo głośna, gra błyskawicznie odzyskała dawną popularność, ale niestety na niezbyt długo. Problem polegał na tym, że wydawca od razu przyjął, że nowy Space Hulk będzie pojedynczym, zamkniętym produktem. Zawarto w podstawowym zestawie wszystko, co się da i jednocześnie od razu zapowiedziano, że żadnych rozszerzeń nie będzie. W dodatku gra została wydana w jednym, limitowanym nakładzie, który wyczerpał się błyskawicznie. Konsekwencje takiej polityki były łatwe do przewidzenia: po bardzo głośnej premierze dość szybko na temat gry ponownie zapadła cisza.
2014 – czwarta edycja
Ogromny sukces edycji z 2009 roku przyczynił się do tego, że decyzją wydawcy gra ponownie trafiła na sklepowe półki równo pięć lat później. Początkowo pojawiła się wątpliwość, czy ten powrót należy określać mianem 4. edycji, czy jedynie dodrukiem edycji trzeciej, bowiem na pierwszy rzut oka nowe wydanie wyglądało niemalże identycznie. Jeżeli chodzi o szatę graficzną i zawarte w zestawie figurki, to nie zmieniono niczego (nie było tutaj tak naprawdę czego poprawiać). Lekko zmieniono logotyp na pudełku i podręcznikach, poza tym wszystko wskazywało na to, że to jedynie dodatkowy nakład tej samej edycji. Przy bliższym poznaniu okazało się jednak, że czwarta odsłona Space Hulka wnosi parę nowych, jakże istotnych elementów. Zestaw kafelków planszy wzbogacono i kilka nowych elementów. Po co? Potrzebne były one do nowych scenariuszy, bowiem Mission Book 4. edycji zawierał aż 16 misji (wszystkie z edycji trzeciej oraz cztery zupełnie nowe – nigdy wcześniej nie publikowane). Najbardziej zauważalnym nowym elementem były tu z pewnością torpedy abordażowe, używane w niektórych misjach (zamiast z góry ustalonego przez scenariusz początkowego rozstawienia Kosmicznych Marines, „wbijają się” oni w planszę za pomocą wspomnianych torped w po części losowo ustalonym miejscu). Oprócz tego w regułach zawarto w zasadzie wszystko to, co oferowała trzecia edycja z kilkoma klaryfikacjami zasad i garścią drobnych zmian (m.in. całkowicie powrócono do najlepiej działających reguł pola widzenia, znanych z 1. edycji oraz w dość kontrowersyjny sposób zmodyfikowano reguły overwatcha).
Tym, którzy znali Space Hulka z edycji wcześniejszych największą radość sprawiły oczywiście nowe scenariusze (bo w trzeciej edycji de facto takich nie było wcale). Tutaj oprócz wspomnianych czterech nowych misji w podręczniku podstawowym, w jednym z wrześniowych (2014) numerów White Dwarfa (wówczas już tygodnika, a nie jak dawniej miesięcznika) opublikowany został jeszcze jeden, dodatkowy scenariusz (także zupełnie nowy). Na łamach White Dwarfa był to pierwszy dodatkowy materiał do Space Hulka od 18 lat (!). Pierwszy i jak dotąd ostatni. Podobnie jak poprzedniczka, czwarta edycja także wydana została w limitowanym nakładzie. Na szczęście, ponieważ było to tylko pięć lat po premierze 3. edycji, gra nie zniknęła ze sprzedaży już tak błyskawicznie i wszyscy zainteresowani mogli ją nabyć.
W czwartej edycji dała się zauważyć większa odwaga wydawcy do wprowadzenia nowych elementów, a nie wyłącznie bazowanie na sprawdzonych rozwiązaniach sprzed lat. Zaraz po ukazaniu się zestawu podstawowego, dla najbardziej zagorzałych fanów Space Hulka powstały trzy dodatki w formie elektronicznych podręczników dostępnych na platformie iTunes (a więc niestety nie dla wszystkich łatwo dostępne), tzw Mission Files. Każda z tych publikacji poświęcona była wprowadzeniu na pokład Space Hulka innego zakonu Kosmicznych Marines w miejsce Krwawych Aniołów, które tradycyjnie dostaliśmy wraz z podstawową grą. Mogliśmy (a w zasadzie cały czas możemy) nabyć Duty and Honour poświęcony Ultramarines, Return to Kalidus wprowadzający do gry zakon Kosmicznych Wilków oraz Bringer of Sorrow dedykowany Mrocznym Aniołom. Dla fanów edycji wcześniejszych tytuły brzmią znajomo, są to bowiem nazwy klasycznych kampanii z White Dwarfów dla wspomnianych zakonów. Zawarte w tych podręcznikach misje nie są więc nowe, lecz lekko zmodyfikowane pod kątem czwartej edycji (różnice w mapie, okazjonalnie wprowadzone torpedy abordażowe itp). Oprócz misji i materiałów źródłowych, w Mission Files zawarto także szereg nowych reguł, w szczególności nigdy wcześniej nie publikowane zasady dla nowych rodzajów wyposażenia Terminatorów w poszczególnych zakonach. To oczywiście także zachęta do poszerzenia kolekcji posiadanych figurek o Terminatorów z tychże zakonów (dostępnych wśród zestawów modeli do bitewnego Warhammera 40k). Proste, ale przemyślane i grywalne reguły z Mission Files wprowadziły do gry m.in. Chorążych, ciężkie działo plazmowe, wyrzutnię Cyclone, nowe bronie do walki wręcz i inne atrakcje. Przykre jest jedynie to, że Mission Files to elektroniczne broszurki po 30-35 stron, a za każdą z nich trzeba zapłacić aż dziesięć GBP. Ceny nie rekompensuje wbudowany, interaktywny Mission Status Display, mający służyć jako pomoc podczas gry.
Każdy, kto przebrnął przez tą moją prezentację dziejów Space Hulka z pewnością zauważył, że jako fan gry, każdej z edycji poświęciłem sporo uwagi i przy niezliczonych rozgrywkach miałem okazję porównywać pomysły wdrożone w każdym z wydań. I na podstawie tychże porównań pokuszę się o stwierdzenie, że czwarta edycja jest jak dotąd najbardziej udaną. Przepięknie wydana, dająca możliwość korzystania z pełni bogactwa edycji wcześniejszych, a jednocześnie wprowadzająca kilka zupełnie nowych, fajnie działających elementów. Dodatki Mission Files to jedyne rozszerzenia do tej edycji jeśli nie liczyć wspomnianej, jednej bonusowej misji w White Dwarfie.
Co czeka Space Hulka w przyszłości? Dzisiaj trudno coś konkretnego powiedzieć. Mamy ze strony wydawcy oficjalną zapowiedź powrotu tzw Specialist Games, a co za tym idzie reedycje różnych klasycznych tytułów spod szyldu Games Workshop. W tym kontekście Space Hulk i ewentualne nowe rozszerzenia tej gry pozostają jednak na razie jedynie przedmiotem plotek.
Zobacz także:
- Dwadzieścia lat Necromundy
- Horus Heresy: Betrayal at Catlh – recenzja
- Garść przemyśleń o Age of Sigmar
Ilustracja do tekstu pochodzi z pudełka 3. edycji gry Space Hulk (C) Games Workshop
Posiadam 3 edycje Space Hulka I byłem oszołomiony jakością wykonania tej gry. Warta każdej złotówki jaką na nią wydałem. Tak z innej beczki słyszałeś o grze Dust Tactics. Może mała recenzja chociaż starter dość dużo kosztuje.
Zerknij proszę na listę moich publikacji tutaj:
http://www.commandpoint.pl/moje-publikacje/
Pisałem (w innym miejscu) o dwóch edycjach Dust Tactics i o wielu dodatkach do tej gry, więc na CommandPoint.pl prawdopodobnie nie będę się powtarzał.